sobota, 26 listopada 2011
story
Zaczęła grę w tenisa bo namówiła ją koleżanka z pracy. Na początku chodziły same, wypożyczały rakiety i grały tak długo ile tylko starczyło im sił. Lubiła tam przychodzić wieczorami. Kort był wtedy pusty, a sama gra dawała jej dużo satysfakcji. Tak mijały miesiące, czasami rozmawiały z innymi graczami jednak nigdy jakoś nie wywiązała się z tego dłuższa znajomość. Miała wrażenie, że część osób przychodzących grać w tenisa ziemnego ucieka od czegoś. Może od natłoku pracy, zmęczenia psychicznego czy też na podstawie zaobserwowanych wniosków czy tez strzępków informacji, które udzielali jej współgracie od tych drugich połówek, którzy cały czas tylko jak to mówili „zrzędzili na głową” nie dając spokoju. Ona sama też chciała odreagować. Z początku tenis nie był dla niej żadną szczególną dyscypliną. Grała po prostu dla zabicia czasu lub może dlatego, choć nie chciała się do tego przyznać, że nie lubiła wracać do pustego domu w podwarszawskim Konstancinie. Przez całe lato i późną jesień zawsze chodziła tam z koleżanką, lecz tego pochmurnego dnia przyszła sama. Rano przyjaciółka zadzwoniła, że jest chora i niestety nie uda jej się przyjść na mecz. Z początku ona też nie chciała iść sama, ale w końcu po przemyśleniach stwierdziła, że przynajmniej będzie miała czas by popracować na swoim słabym backhand’em. Tak więc zaraz po pracy zabrała swoją treningową torbe i udała się na kort. Po drodze wstąpiła jeszcze do sklepu by poszukać dla siebie nowej rakiety tenisowej. Spotkala tam bardzo miłego sprzedawcę, który od razu wpadł jej w oko. Wysoki, barczysty, bardzo przyjaznym głosem opowiadał jej o każdej rakiecie. Niestety ich miłą pogawędkę przerwał jego kierownik, a sprzedawca musiał zniknąć w pomieszczeniach biurowych. Spedziła w sklepie więcej czasu niż wcześniej przewidziała. W drodze na kort załowała, że nie spytała go o imię, ale pocieszyła się faktem, że przecież kolejnego dnia znów może udać się do tego sklepu sportowego. Na kort dotarła bardzo późno, szybko wbiegła do szatni, przebrała się. Cwiczyła bardzo długo tego wieczoru. Gra w tenisa dawała jej ukojenie. Pozytywnie zmęczona ponownie udała się do szatni wziąć prysznic. Po drodze jednak usłyszała jak ktoś ją woła. Odwróciła się i ujrzała swojego sprzedawcę ze sklepu sportowego. Chciał by razem zagrali w tenisa. Po dłuższej rozmowie okazało się, że ma na imię Olivier i jest instruktorem w tym klubie. Nim się obejrzeli zostali sami w klubie jednak im obojgu nie chciało się wracać do domu. Długo rozmawili i z upływem czasu okazywało się, że mają bardzo wiele ze soba wspolnego. Zaprosił ją do swojego biura gdzie obiecał przyniesc coś do picia z kuchni. Została sama. Zaczęła podziwiac jego meble biurowe. A raczej jej wyobraźnia nie dawała jej spokoju. Marzyła o tym jak on wraca rzuca się na nią, zdziera z niej ubrania, rzuca na biurko i powoli, centymetr po centymetrze pieści jej ciało. Musiała usiaść z wrażenia. I nagle poczuła cieply odddech na swojej szyi, pocałunki. Obróciła się i nie otwierając oczu odwzajemniła pocałunek. Czuła ciepło podnieconego męskiego ciała. Czuła jak jego członek twardnieje. Nadal nie otwierając oczu namacała ręką jego pasek, powoli go rozpinając. Czuła jak jego ręka dociera do jej posladów, jak pozbywa się bielizny. Szybkim zdecydowanym ruchem wszedł w nią nie pozostawiając chwili na sprzeciw. Jego członek był jakby idealnie do niej dopasowany, całkowicie ją wypełniał. Jej sutki twardnialy. Postanowiła nie otwierać oczu do konca. Bała się, że gdy to zrobi straci swoją pewnośc siebie i ucieknie. Pozwalała mu na więcej. On zdecydowanym ruchem obrucił ją tak by mogła stojąc do niego tyłem opierac się o dębowe biurko. Znów w nią wszedł. Krzyczała w rozkoszy. Jego ręce mocno pieściły jej piersi. Podobało się jej to. W koncu czuła, że zyje. Jego twardy członek zdawał się jakby w ogóle nie męczyć. Posuwał ją coraz mocniej, głębiej. W momencie gdy już miała przezywać swoją eksplozje usłyszała krzyk. Otwarła oczy i ku jej zdziwieniu nie ujrzała przed sobą Oliviera, tylko kogoś zupelnie obcego, kogo nie znała. Olivier zdumiony, niewiedząc jak zareagować stał w drzwiach. Ona szybkim przebłyskiem swiadomości pozbierała swoją bieliznę uciekła do szatni w pospiechu zabierając swoje rzeczy i wybiegła z klubu. Powiedziała sobie, że nigdy więcej nie chce grać w tenisa. Nie w tym klubie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz