poniedziałek, 24 września 2012

epidemia, pandemia

no bo wiesz w końcu przychodzi takie dzień, że użycie dodatkowego koca w nocy okazuje się musem
cóż poczniesz przyszła jesień
zimno, mokro, wietrznie

a ona jak się czuje?
bez zmian. sama.

i ciągle te wspaniałe nowiny dookoła
"jesteśmy razem", "zaręczyłam się", "kocham ja/go", "mieszkamy razem", "bierzemy ślub"
jak by wszystkich nagle opanowała jakaś epidemia!
związki, narzeczeństwa, małżeństwa!
opanujcie się!
tak tak staje się zgryźliwa, wiem, wiem.
może powiesz jeszcze zrzędzę jak stara panna?
owszem.
ależ cieszę się z Waszego szczęścia - cieszę bez ironii.
ja sobie wezmę ślub ze swoją pracą.
jest ze mna 24/7 -> nie zrzędzi, nie marudzi po prostu jest.
nie będę się łamać choć nie ukrywajmy nie jest mi wesoło.
nagle okazuje się że zostałam tylko ja jedna bez pary.
o i dziwnym trafem spotykanie się tak jak dawniej nie jest juz takie wesołe bo gdzie nie spojrzysz widzisz zakochane mordki i te "kochanie", "skarbie", "koteczku"
miaaaaał kurwa!
do pożygania!

zazdrosna?

chyba nie koniecznie no bo skoro pomino tego ze sa w zwiazkach to i tak oszukują na boku. wiec czego tu zazdroscić? bez sensu to wszystko.

gdzie sie pojawiło zaufanie, szczerość, wierność?

Może teraz już wierność nie jest powrzechna? Może to tylko moje złudzenie, że mogłabym na taką liczyć? A i jaką ja miałabym pewność, że on nie robi czegoś za moimi plecami, nie oszukuje, nie zdradza? Żadnej.
Lepsze zycie bez tego niż w ciągłej niepewności.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz