godz: 00:57 data: 2010.04.20
szcześliwa, na ten dzień czekała z niecierpliwoscia
wszystko było dopiete na ostatni guzik
sukienka wiszaca od tygodnia na wieszaku
kwiaty czekajace w wazonie, zapakowany prezent...
w koncu byl i on
po raz pierwszy nie obawiała sie ze zostanie w ostatniej chwili odepchnieta
wszystko bylo tak idealne ze az złudne
niestety jej ciche obawy zaczely sie sprawdzac
zdenerwowana przestała juz myslec racjonalnie
badz co badz w ostatniej chwili spozniajac sie niemilosiernie w koncu przyjechal
przestala sie zloscic
nie potrafila na niego
a moze tak jej sie tylko wydawalo
jednak to co przezyla przez te kilka wczesniejszych godzin nie jest w stanie opisac
bol zlosc, zrezygnowanie
wszystko to mieszalo sie w niespojna calosc
zabawa minela bardzo szybko
zadowolona z przebiegu calego wieczoru nie mogla doczekac sie kolejnego etapu
wrocili do niej do domu
romantytczny nastroj ktory potegowal alkohol w jej krwi
dopelnialy zgaszone swiatła wyciszona muzyka
przytulona z całych sił do niego nie potrzebowała niczego wiecej w tej danej chwili do
szczescia
cieszyła sie tym
lezeli razem przytuleni do siebie całując sie do utraty tchu
ona rozpalona poddała sie mu
nie myslała o jutrze nie myslała co bedzie dalej nie analizowała tyego co sie działo
niby wszystko było idealnie
lecz niestety on nagle przerwał ten cudowny stan
wstał zostawiajac ja w tym położeniu
wykrecajac sie jakas niespojna wymowka
szybko ubierajac sie wyszedl z domu obiecujac jej ze wroci za kilka chwil...
nie wiedziala co o tym myslec
wyobrazni podsuwała jej najrozmaitsze rozwiazania
co prawda poowiedzial ze jedzie do domu
przebrac sie bo bylo mu niewygodnie
i zaraz wroci
jednak dobrze wiedziala juz na samym poczatku ze to nie nastapi
bo jak nagle komus moze przeszkadzac w takiej a nie innej sytuacji to w co jest ubrany
głupia wymówka
chciała w ja wierzyc
jest naiwna
i ma tego swiadomosc
minelo pol godziny
godzina
nie pisal, nie wracał
uswiadomiła sobie ze juz go nie zobaczy tej nocy
pogaodzila sie z ta mysla
piszac do niej znow wykrecal sie jakims niespojnymi pretekstami
niby chcial do niej wrocic jednak ona juz tego nie chciala
sama namowiła go by został juz w domu
mozliwe ze wlasnie on tego chcial
zasnela z uczuciem niedosytu jaki malował sie w jej wyobrazni....
kolejny wieczor kolejna noc
spotkali sie
ona szczesliwa
tak bardzo potrzebujaca bliskosci
zrozumienia
bezpieczenstwa nawet tak zludnego jakie on jej dawal
nie zaluje tego co sie wtedy stało
nie załuje niczego
w koncu to kolejne doswiadczenia w jej zyciu ktore maja na celu nauczenie jej
obcowania z druga osoba
magiczny wieczor gdzie gdzies po drodze przestala panowac nad swoimi odruchami
radosc
euforię jaka wywołały w niej jego ruchy
jego dotyk
tak czyły i subtelny a zarazem tak zdecydowany i stanowczy ze nie sposób było mu sie
przeciwstawic
podobało sie jej to
to fakt
bylo to cos nowego czego doswiadczala
bezwzglednie dominował nad nia
poddała sie całej sytuacji
bez jakiegokolwiek wahania
rece bładziły po rozgrzanym ciele docierajac do najdalszych zakamarków
równe, przyspieszone oddechy
mogłaby przysiac ze czuje jak krew bulgocze w jej zyłach
pocałunki którym nie by końca
czułe pieszczoty i ten jego wzrok
tego nie zapomni
mowił wiecej niż tysiąc słow
tak jakby swiat zatrzymał sie w miejscu
nie jest w stanie opisac jak wspaniale sie czuła
ciało wykrecajace sie na tysiac sposobów
rozkosz jaka czuła nie mogac złapa oddechu
język wedrujący z północy na południe
wypisujac caly alfabet po drodze
mogłaby krzyczec i zbudzic caly swiat
jednak w koncu i tego naszedl kres
pozegnal sie z nia czule i odjechal
ona w pelni zadowolona myslała ze teraz cos sie zmieni
ze cała ta niefortunna sytuacja zmieni sie w koncu w cos co mogłaby nazwac w pewnym stopniu bajka
jednak niestety rzeczywistosc okazala sie okrutniejsza niz myslala
po tej cudownej nocy nastapil bezgłos
z kazdym kolejnym dniem coraz to bardziej wyczekiwała jakiejkolwiek wiadomosci od niego
nic nie wskazywało na to by cos miało sie zmienic
popadła w dziwny stan
złośc mieszała sie niedowierzaniem
wzburzenie ze tak łatwo dała się podejsc
czując sie coraz bardziej w jakis nieopisany sposób wykorzystana
boi się ze popadnie w stan sprzed paru miesiecy
z deszczu pod rynne
sama wpakowała sie w ten stan
otwarła się z uczuciami
nie wyhamowała w pore
nie powiedziała koniec
z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej
tak bardzo marzyła by on wykazał jakąkolwiek inicjatywe
by pokazał ze mu zależy
by utwiedził ja w przekonaniu ze jednak nie popełniła błedu
by nie musiała czu się tak parszywie
wszystkie te odczucia osiągneły apogeum bólu
bólu z którym ona juz nie potrafi sobie poradzi
on odzywa sie raz na jakiś czas
tak jak by dawał jej złudne nadzieje na to by mogła by szczęśliwa
złudne nadzieje które nigdy nie będą rzeczywiste
ból przeszywający jej serce jest niewobrażalny
przeciez nie zrobiła nic złego
chciała byc tylko szczęśliwa
poczuc się kochana
miec mały azyl bezpieczenstwa
poczuc ze jednak nie jest kolejna z wielu chwilowych dziewczyn w jego zyciu
ze nie była tylko łatwa okazją jaką napotkał przypadkiem w swoim życiu
ze jednak cos dla niego znaczy
przestała panowac nad swoimi uczuciami
przekroczyła już te granice w której mogła je jeszcze kontrolowac
teraz uczucia same zaczeły biec swoim torem
dlaczego tak trudno cos ustalic?
dlaczego nie możemy życ w świecie gdzie wszystko jest jasne
gdzie czarne jest czarne a białe jest białe
gdzie kazdy potrafi otwarcie mówic o tym co mysli co czuje
gdzie nie ma miejsca na niedomowienia
tyle rzeczy byloby prostszych
ona nie musiałby cierpiec
dowiadujac sie nagle ze wszystko zostało ukartowane straciła juz wiare we własne siły
nie potrafiła w zaden logiczny sposob wyjasnic tego co sie dzieje dookoła niej
zdaje sobie sprawe ze moze i miało miec to pozytywny skutek na jej dalsze zycie jednak sparwy obrały inny obrót
nikt przeciez nie wział pod uwage tego co sie dzieje w niej samej
zalozenia z góry jak ktos powinien postapic jak powinien pomyslec okazały sie całkowicie odmienne od tego co realnie sie działo
przerazenie
brak wiary w siebie
najgorsze w tym wszystkim jest to ze potwierdzilo sie to czego tak naprawde obawiała sie od samego poczatku - nic nigdy nie dzieje sie bez przyczyny
gra w jaka dała się złapac
gra w której od poczatku była tylko pionkiem i stała na przegranej pozycji
szach i mat
otwarła oczy
zobaczyła co sie dzieje
gdzies w glebi serca poczuła sie zdradzona jednak chce moc usprawiedliwic ten czyn
tak
pomogło jej to w pewnien sposób poradziła sobie z odchłania w jakiej znajdowała sie przez długi okres czasu
jednak nagle to wszystko prysło
pękło jak bańka mydlana
niewiedziala jak moze interpretowac dotychczasowe sytuacje
czy zrobila cos zle?
czy gdzies popełniła bład?
dodatkowo ta cisza...
tak bardzo jej nienawidzi
cisza która frustruje
brak jakichkolwiek reakcji
teraz gdy tak bardzo tego potrzebuje
czegokolwiek by nie czuła sie oszukana
juz w momencie odkrycia sie z uczuc zrzuciała swoja tarcze
nie majac jakiejkolwiek gwarancji
obnazyła sie
i znow spotkanie
teskniła za nim niewyobrazalnie
choc w glebi serca czuje ze wszystko to do niczego nie prowadzi ona dalej trwa w tym co jest tak złudne ze kazda inna osoba w takiej sytuacji juz dawno by odpusciała
ona ma tego swiadomosc ze z kazdym dniem tylko bardziej i bardziej angazuje sie w cos bez przyszlosci jednak w zadnen mozliwy sposob nie potrafi tego przerwac
bo najgorzej miec swiadomosc
brnac dalej z nadzieja na cos co nigdy nie nastapi
nieche byc samotna
boi sie tego
potrzebuje oparcia
cały czas karmni sie nadzieja ze moze w koncu wszystko zmieni sie w cudowna idylle
ze warto walczyc o swoje szczescie do ostatku tchu
gdyby tylko wiedziala ze w tym wszystkim jest jakikolwiek sens
zniosła juz wiele
bólu, cierpienia
ciagłe zdenerwowanie
i nieustanne wyczekiwanie na...
no własnie na co?
czesto zadaje sobie pytanie na co tak naprawde ona liczy...
obiecała sobie dawno temu ze jesli los postawi na jej drodze kogoś to bedzie wytrwała
nie odpusci, bedzie sie starac, nie popełni zadnego błędu. nie pozwoli sobie na nic przez co mogłaby zaprzepascic swoje domniemane szczescie
jednak w tej sytuacji pojawia sie pytanie
czy wlasnie ta osoba zasluguje na takie poswiecenie z jej strony jesli sama nic nie wnosi do calosci
owszem nie narzeka gdy razem spedzaja czas, jest jej dobrze choc przez te krótkie chwile moze zapomniec na jakis czas o problemach, dac upust swoim pragnieniom...
tak bardzo chce wierzyc ze to jak teraz postepuje nie odbije sie pietnem na jej psychice...
jednak tych chwil jest tak mało...
sa tak nie liczne i pozostawiaja po sobie ciagły niedosyt...
czasami dostrzega w jego zachowaniu JEGO pare lat temu
ON tak samo postepował
dawał złudna nadzieje na to ze moga byc razem szczesliwi
ON nigdy tez nie chciał rozmawiac
unikał tematu jak ognia
zmieniał go, ironizował, przerysowywał dane sytuacje
pozniej ona cierpiała przez NIEGO 4 lata
rozumieli sie tylko na jednej płaszczyźnie
choc tak naprawde nigdy do niczego nie doszło
Kochała GO całym swoim sercem
pogodziła sie z tym ze nie beda razem
Teraz jest w stanie cieszyc sie JEGO szczesciem
ale nigdy nie zapomni morza łez wylanych przez NIEGO
nie chce powtórzyc błedów przeszłości
pragnie tylko stabilizacji
poczucia bezpieczenstwa
jakiegokolwiek znaku ze to co teraz robi i czuje nie okaze sie calkowicie bezsensowne
tak bardzo pragnelaby wiedziec na czym stoi
ze nie bedzie cierpiec jeszcze bardziej...
ze warto jest wierzyc w ludzi
i ufac ze w koncowym rozrachunku bedzie w koncu z nim, szczesliwa
nic innego jej nie potrzeba
Komentuj(0)
godz: 14:41 data: 2010.04.2wszystko było dopiete na ostatni guzik
sukienka wiszaca od tygodnia na wieszaku
kwiaty czekajace w wazonie, zapakowany prezent...
w koncu byl i on
po raz pierwszy nie obawiała sie ze zostanie w ostatniej chwili odepchnieta
wszystko bylo tak idealne ze az złudne
niestety jej ciche obawy zaczely sie sprawdzac
zdenerwowana przestała juz myslec racjonalnie
badz co badz w ostatniej chwili spozniajac sie niemilosiernie w koncu przyjechal
przestala sie zloscic
nie potrafila na niego
a moze tak jej sie tylko wydawalo
jednak to co przezyla przez te kilka wczesniejszych godzin nie jest w stanie opisac
bol zlosc, zrezygnowanie
wszystko to mieszalo sie w niespojna calosc
zabawa minela bardzo szybko
zadowolona z przebiegu calego wieczoru nie mogla doczekac sie kolejnego etapu
wrocili do niej do domu
romantytczny nastroj ktory potegowal alkohol w jej krwi
dopelnialy zgaszone swiatła wyciszona muzyka
przytulona z całych sił do niego nie potrzebowała niczego wiecej w tej danej chwili do
szczescia
cieszyła sie tym
lezeli razem przytuleni do siebie całując sie do utraty tchu
ona rozpalona poddała sie mu
nie myslała o jutrze nie myslała co bedzie dalej nie analizowała tyego co sie działo
niby wszystko było idealnie
lecz niestety on nagle przerwał ten cudowny stan
wstał zostawiajac ja w tym położeniu
wykrecajac sie jakas niespojna wymowka
szybko ubierajac sie wyszedl z domu obiecujac jej ze wroci za kilka chwil...
nie wiedziala co o tym myslec
wyobrazni podsuwała jej najrozmaitsze rozwiazania
co prawda poowiedzial ze jedzie do domu
przebrac sie bo bylo mu niewygodnie
i zaraz wroci
jednak dobrze wiedziala juz na samym poczatku ze to nie nastapi
bo jak nagle komus moze przeszkadzac w takiej a nie innej sytuacji to w co jest ubrany
głupia wymówka
chciała w ja wierzyc
jest naiwna
i ma tego swiadomosc
minelo pol godziny
godzina
nie pisal, nie wracał
uswiadomiła sobie ze juz go nie zobaczy tej nocy
pogaodzila sie z ta mysla
piszac do niej znow wykrecal sie jakims niespojnymi pretekstami
niby chcial do niej wrocic jednak ona juz tego nie chciala
sama namowiła go by został juz w domu
mozliwe ze wlasnie on tego chcial
zasnela z uczuciem niedosytu jaki malował sie w jej wyobrazni....
kolejny wieczor kolejna noc
spotkali sie
ona szczesliwa
tak bardzo potrzebujaca bliskosci
zrozumienia
bezpieczenstwa nawet tak zludnego jakie on jej dawal
nie zaluje tego co sie wtedy stało
nie załuje niczego
w koncu to kolejne doswiadczenia w jej zyciu ktore maja na celu nauczenie jej
obcowania z druga osoba
magiczny wieczor gdzie gdzies po drodze przestala panowac nad swoimi odruchami
radosc
euforię jaka wywołały w niej jego ruchy
jego dotyk
tak czyły i subtelny a zarazem tak zdecydowany i stanowczy ze nie sposób było mu sie
przeciwstawic
podobało sie jej to
to fakt
bylo to cos nowego czego doswiadczala
bezwzglednie dominował nad nia
poddała sie całej sytuacji
bez jakiegokolwiek wahania
rece bładziły po rozgrzanym ciele docierajac do najdalszych zakamarków
równe, przyspieszone oddechy
mogłaby przysiac ze czuje jak krew bulgocze w jej zyłach
pocałunki którym nie by końca
czułe pieszczoty i ten jego wzrok
tego nie zapomni
mowił wiecej niż tysiąc słow
tak jakby swiat zatrzymał sie w miejscu
nie jest w stanie opisac jak wspaniale sie czuła
ciało wykrecajace sie na tysiac sposobów
rozkosz jaka czuła nie mogac złapa oddechu
język wedrujący z północy na południe
wypisujac caly alfabet po drodze
mogłaby krzyczec i zbudzic caly swiat
jednak w koncu i tego naszedl kres
pozegnal sie z nia czule i odjechal
ona w pelni zadowolona myslała ze teraz cos sie zmieni
ze cała ta niefortunna sytuacja zmieni sie w koncu w cos co mogłaby nazwac w pewnym stopniu bajka
jednak niestety rzeczywistosc okazala sie okrutniejsza niz myslala
po tej cudownej nocy nastapil bezgłos
z kazdym kolejnym dniem coraz to bardziej wyczekiwała jakiejkolwiek wiadomosci od niego
nic nie wskazywało na to by cos miało sie zmienic
popadła w dziwny stan
złośc mieszała sie niedowierzaniem
wzburzenie ze tak łatwo dała się podejsc
czując sie coraz bardziej w jakis nieopisany sposób wykorzystana
boi się ze popadnie w stan sprzed paru miesiecy
z deszczu pod rynne
sama wpakowała sie w ten stan
otwarła się z uczuciami
nie wyhamowała w pore
nie powiedziała koniec
z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej
tak bardzo marzyła by on wykazał jakąkolwiek inicjatywe
by pokazał ze mu zależy
by utwiedził ja w przekonaniu ze jednak nie popełniła błedu
by nie musiała czu się tak parszywie
wszystkie te odczucia osiągneły apogeum bólu
bólu z którym ona juz nie potrafi sobie poradzi
on odzywa sie raz na jakiś czas
tak jak by dawał jej złudne nadzieje na to by mogła by szczęśliwa
złudne nadzieje które nigdy nie będą rzeczywiste
ból przeszywający jej serce jest niewobrażalny
przeciez nie zrobiła nic złego
chciała byc tylko szczęśliwa
poczuc się kochana
miec mały azyl bezpieczenstwa
poczuc ze jednak nie jest kolejna z wielu chwilowych dziewczyn w jego zyciu
ze nie była tylko łatwa okazją jaką napotkał przypadkiem w swoim życiu
ze jednak cos dla niego znaczy
przestała panowac nad swoimi uczuciami
przekroczyła już te granice w której mogła je jeszcze kontrolowac
teraz uczucia same zaczeły biec swoim torem
dlaczego tak trudno cos ustalic?
dlaczego nie możemy życ w świecie gdzie wszystko jest jasne
gdzie czarne jest czarne a białe jest białe
gdzie kazdy potrafi otwarcie mówic o tym co mysli co czuje
gdzie nie ma miejsca na niedomowienia
tyle rzeczy byloby prostszych
ona nie musiałby cierpiec
dowiadujac sie nagle ze wszystko zostało ukartowane straciła juz wiare we własne siły
nie potrafiła w zaden logiczny sposob wyjasnic tego co sie dzieje dookoła niej
zdaje sobie sprawe ze moze i miało miec to pozytywny skutek na jej dalsze zycie jednak sparwy obrały inny obrót
nikt przeciez nie wział pod uwage tego co sie dzieje w niej samej
zalozenia z góry jak ktos powinien postapic jak powinien pomyslec okazały sie całkowicie odmienne od tego co realnie sie działo
przerazenie
brak wiary w siebie
najgorsze w tym wszystkim jest to ze potwierdzilo sie to czego tak naprawde obawiała sie od samego poczatku - nic nigdy nie dzieje sie bez przyczyny
gra w jaka dała się złapac
gra w której od poczatku była tylko pionkiem i stała na przegranej pozycji
szach i mat
otwarła oczy
zobaczyła co sie dzieje
gdzies w glebi serca poczuła sie zdradzona jednak chce moc usprawiedliwic ten czyn
tak
pomogło jej to w pewnien sposób poradziła sobie z odchłania w jakiej znajdowała sie przez długi okres czasu
jednak nagle to wszystko prysło
pękło jak bańka mydlana
niewiedziala jak moze interpretowac dotychczasowe sytuacje
czy zrobila cos zle?
czy gdzies popełniła bład?
dodatkowo ta cisza...
tak bardzo jej nienawidzi
cisza która frustruje
brak jakichkolwiek reakcji
teraz gdy tak bardzo tego potrzebuje
czegokolwiek by nie czuła sie oszukana
juz w momencie odkrycia sie z uczuc zrzuciała swoja tarcze
nie majac jakiejkolwiek gwarancji
obnazyła sie
i znow spotkanie
teskniła za nim niewyobrazalnie
choc w glebi serca czuje ze wszystko to do niczego nie prowadzi ona dalej trwa w tym co jest tak złudne ze kazda inna osoba w takiej sytuacji juz dawno by odpusciała
ona ma tego swiadomosc ze z kazdym dniem tylko bardziej i bardziej angazuje sie w cos bez przyszlosci jednak w zadnen mozliwy sposob nie potrafi tego przerwac
bo najgorzej miec swiadomosc
brnac dalej z nadzieja na cos co nigdy nie nastapi
nieche byc samotna
boi sie tego
potrzebuje oparcia
cały czas karmni sie nadzieja ze moze w koncu wszystko zmieni sie w cudowna idylle
ze warto walczyc o swoje szczescie do ostatku tchu
gdyby tylko wiedziala ze w tym wszystkim jest jakikolwiek sens
zniosła juz wiele
bólu, cierpienia
ciagłe zdenerwowanie
i nieustanne wyczekiwanie na...
no własnie na co?
czesto zadaje sobie pytanie na co tak naprawde ona liczy...
obiecała sobie dawno temu ze jesli los postawi na jej drodze kogoś to bedzie wytrwała
nie odpusci, bedzie sie starac, nie popełni zadnego błędu. nie pozwoli sobie na nic przez co mogłaby zaprzepascic swoje domniemane szczescie
jednak w tej sytuacji pojawia sie pytanie
czy wlasnie ta osoba zasluguje na takie poswiecenie z jej strony jesli sama nic nie wnosi do calosci
owszem nie narzeka gdy razem spedzaja czas, jest jej dobrze choc przez te krótkie chwile moze zapomniec na jakis czas o problemach, dac upust swoim pragnieniom...
tak bardzo chce wierzyc ze to jak teraz postepuje nie odbije sie pietnem na jej psychice...
jednak tych chwil jest tak mało...
sa tak nie liczne i pozostawiaja po sobie ciagły niedosyt...
czasami dostrzega w jego zachowaniu JEGO pare lat temu
ON tak samo postepował
dawał złudna nadzieje na to ze moga byc razem szczesliwi
ON nigdy tez nie chciał rozmawiac
unikał tematu jak ognia
zmieniał go, ironizował, przerysowywał dane sytuacje
pozniej ona cierpiała przez NIEGO 4 lata
rozumieli sie tylko na jednej płaszczyźnie
choc tak naprawde nigdy do niczego nie doszło
Kochała GO całym swoim sercem
pogodziła sie z tym ze nie beda razem
Teraz jest w stanie cieszyc sie JEGO szczesciem
ale nigdy nie zapomni morza łez wylanych przez NIEGO
nie chce powtórzyc błedów przeszłości
pragnie tylko stabilizacji
poczucia bezpieczenstwa
jakiegokolwiek znaku ze to co teraz robi i czuje nie okaze sie calkowicie bezsensowne
tak bardzo pragnelaby wiedziec na czym stoi
ze nie bedzie cierpiec jeszcze bardziej...
ze warto jest wierzyc w ludzi
i ufac ze w koncowym rozrachunku bedzie w koncu z nim, szczesliwa
nic innego jej nie potrzeba
Komentuj(0)
Z nadzieją na duszy przemierza życie.
Z podniesiona głową nie myśląc o tym co było.
Komentuj(0)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz