poniedziałek, 17 października 2011

G.

godz: 15:02 data: 2009.09.30
G.


Po uroczystości dotarli do niej do domu.

W drodze niewinne gesty, przypadkowy dotyk rąk...
Szczęśliwi...

Pokój okrył mrok.

Nie pozwolił jej nawet dopić resztki napoju...
Nie pozwolił na zapalenie świec.
Ale jakie miało to znaczenie przeciez świt był tak blisko.

Ona nieśmiało usiadła obok niego.

Tyle lat marzyła o nim.
Wydawał jej sie zawsze taki odległy.
Znalio się tak długo ale nic naprawde o sobie nie wiedzieli.
Dwoje ludzi których połączył los.
Tylko na tę noc.
Na tą krotka chwilę.

On przysunął się do niej.
Czule objął ramieniem.
Pocałunki.

Szczęsliwa. A może to alkohol powodował że było jej wszystko jedno? Ze czuła do niego słabość. Nie. Ona zawsze miała do niego słabość.
W przciewieństwie do niego.
Miał swój swiat. Znajomych, prace. Darię. Ale kim ona była? Jego kobietą? Koleżanka? Nie chciał jej tego zdradzić. Na nic zdały sie jej proźby. Milaczał. Jednak jej imie pojawiało się tak czesto w jego wypowiedziach.
Wiedziała, że źle robi. zdawała sobie sprawę że do niczego to nie doprowadzi. Wiec dlaczego ciagnęła dalej to co się zaczęło?
Mogła przeciez wyjść, zyczyć mu dobrej nocy i wrócic do swojego łóżka. Nie cierpiałaby ponownie.

Ale ona została.

Niewiedziała jak to sie skończy. Po prostu chciała zapomnieć choc na chwilę.
To jak bardzo jej było dobrze nic nie jest w stanie opisać.
Czułe gesty.
On napedzajacy całą sytację.
Prowokujący.
Ach jak jej tego brakowało.

zdarł z niej koszulkę.
Całował.
Centymetr po centymetrze.
Milimetr po milimetrze.
szeptając czule słowa.

Był silny. W każdym jego ruchu mozna było odczuc cos co tak bardzo jej się podobało.
Władczy!
Nie musiała nic mówić. On wiedział czego ona pragnie.
Przez te wszystkie lata gdy był obok wyobrazała sobie jak to bedzie. I teraz w kopńcu spełniło się. Było lepiej niz w jej marzeniach.
To było realne.
Działo się naprawdę.

Przytuliła się do niego.
Nagi, gorący tors.
Mężczyzna.
Nie dziecko czy chłopiec.
Stanowczy mężczyzna.
Tak silny, że miała wrażenie jakby lezała obok herosa.
Znów dała ponieść sie emocjom.
Nie żałowała.
Ani chwili. Ani odrobinę.
Brała to co dawał jej los.
Nie gardziła tym.
Szanowała.
Wiedziała, że to nie bedzie trwac wiecznie. Przecież za oknem powoli zaczęły pojawiac sie pierwsze promyki słońca budzącego sie do życia nowego dnia. Dnia w którym miała przestać zamartwiać sie tym co straciła przez ostatnie kilka lat.
Nauczy sie życ na nowo.

Pocałował ja czule, przycisnął mocniej do siebie jakby nigdy nie miał puścić. Pomimo tego ze miedzy nimi nic się nie zmieni dziekowała w duchu za to ze jest przy niej.
Tu i teraz.
W tej danej chwili.

Zauroczona? A może to alkohol powodował takie przemyślenia?

Nigdy sie nie dowie.

Rozmarzona chciała by ta chwila trwała wiecznie. By byl przy niej zawsze, by mogła zasypiać i budzić sie przy nim.

To się nigdy nie zdarzy.

Pocałowała go.
Zamkneła oczy i marząc by mogło się to powtórzyć zasnęła pierwszym od wielu miesięcy błogim snem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz