godz: 14:28 data: 2010.01.30
Wtedy gdy potrzebujesz pomocy zrozumienia nie możesz na nikogo liczyć. zamiast Ci pomóc każdy tylko przysparza problemów. dociera do Ciebie jak bardzo jesteś samotny. Zdany tylko na sibie. Nie żywej duszy która byłaby w stanie Ci doradzić. Każdy tylko mysli o sobie. Każdą decyzję jaką podejmuje skierowana jest tylko w jego dobro. Nikt nie robi nic by uśmierzyć ból. Samotność. Tak to ona. Teraz ja dostrzegasz! Za późno! Ale przecież to co Cię nie zabije ma Cie wzmocnić. Ale jakim cudem zycie ma ciagle kopać w tyłek nie dając nic w zamian? Zadnego pozytywnego działania. Nic co mogłoby zadowolić Twoją potrzebę akceptacji przez otpoczenie. Toksyczni ludzi wysysaja pozytywna energie pozostawiając niedobory. Pomoc. Nie możesz na nią liczyć. Ona nie nadejdzie. Nikomu nie zależy by dać choć trochę z siebie by pomoc nie majac w tym swojego udziału. Po co sie więc narażać nie mając nic z tego?
Cierpisz i nic nie możesz na to poradzić.
A to im wiecej cierpisz przekładasz na swoje zycie. Przerawstaja Cię oczekiwania innych.
Nie dajesz rady. Pozostawiony samemu sobie zatracasz się w tym co Cię niszczy, zjada.
Koniec.
Komentuj(0)
godz: 14:28 data: 2010.01.30Cierpisz i nic nie możesz na to poradzić.
A to im wiecej cierpisz przekładasz na swoje zycie. Przerawstaja Cię oczekiwania innych.
Nie dajesz rady. Pozostawiony samemu sobie zatracasz się w tym co Cię niszczy, zjada.
Koniec.
Komentuj(0)
nie radze sobie.
taka jest prawda. i co z tego? wiele osób ma probblemy ale jakoś idą dalej na przód. dlaczego więc ja nie potrafie? Przeciez jestem inteligentna i mam tego świadomość. Nie należe do osób z problemami. Nie mam nalogów no może papierosy. Ale nie piję, nie zażywam niczego.
Dlaczego więc nie mogę sie pozbierać? Jaka jest tego przyczyna?Może faktycznie powinnam sie udac do kogoś kto się na tym zna? Może przepisał by mi coś a wszystkie problemy bo znikły.
Dzisiaj znów od kolejnej osoby usłyszałam że drżą mi ręce. Normalne? No nie koniecznie nie miałam tak wczesniej. Czy to objaw czegoś?
Depresja?
To choroba psychiczna. Uczucie przygnębienia - tak mam je stale. Pustka - tak, oj tak! Co do objawów moge jeszcze doliczyć smutek - a jak mam się inaczej czuc w swojej sytuacji? brak pracy - boje sie iśc gdzieś. Poznać ludzi - udawac przed nimi że jestem wesołą dziewczyna bez problemów, za cięzkie to dla mnie.
Poczucie beznadziejności, braku pomocy, winy, braku wartości - ależ oczywiście. Wina gra tu największą rolę. gdyby wcześniej docierały do mnie pewne rzeczy nie miałabym tylu niepowodzeń, a tak mam za swoję. Mam swoją karę. Głupia!
Utrata zainteresowania działaniami sprawiającymi przyjemność- szczerze? To co kiedys kochałam dzisiaj robie na przymus, to te kilka godzin w tygodniu kiedy nie muszę mysleć o tym co sie dzieje dookoła, udaje szcześliwą najlpiękniejsze w tym jest to że osoby tam niczego się nie domyslaja nie zadaja pytań. Po prostu uważaja mnie za kogos kim nie jestem. Ale w takim razie kim jestem? Rozpadam się.
Zaburzenia snu. Mogłabym spać dzień i noc. Nigdy sie nie budzić. Nie chce niczemu stawiac czola. To jest za cięzkie dla mnie. Za trudne. Spać cały czas!
Zmęczenie. Ostatnio zauważylam ze nawet ustac nie mogę dlużej niz 3 minuty. Nie mam sił na nic. Nic mi sie nie chce robić. Ale to przeciez jest zwykłe lenistwo. Przynajmniej tak moge to usprawiedliwić. Jeśli juz muszę cos zrobić to męcze się przy tym. Nie chcę robić nic.
Trudności w koncentracji i podejmowaniu decyzji - a jaką ja ostatnio decyzje podjęłam? Nie chce podejmować żadnych to za duzy wysiłek. Potem ponosić odpowiedzialnośc za swoje czyny. Nie chcę!
Placzliość - tylko w ukryciu. Gfzie nikt nie widzi. kiedyś nie rozklejałam sie na zadnym filmie teraz wystarczy mała smutna scena bym wybuchała placzem. Na ale przeciez może po prostu stalam sie tylko bardziej wrazliwa? tak to moge sonie tłumaczyć.
Pogorszenie apetytu. kiedys potrafiłam jeść za dwóch. Teraz mam problem by zjeść choć jeden posiłek. Tak wiem moge sie rozchorować, ale co z tego? Po prostu nic nie przechodzi przez moje gardło. Nie mogę. Zjadłabym alę nie mogę. Straszne.
Pesymizm. tak, jest, był i będzie. Koniec.
mialam tyle planów a teraz nic nie jestem w stanie zrobic. Tak bardzo chciałam zmienic swoje życie w tym roku ale teraz nie jestem w stanie zabrać sie do czegokolwiek. Lata uciekają,. dzień goni kolejny dzień. Powinnam pisać prace licencjacką. Nie potrafi sie do niej zabrać a przeciez jeszcze pól roku temu chcialam studiowc na dwóch specjalnościach. teraz nie moge sobie poradzić z jednym kierunkiem. co sie stało. Przecież bylam odpowiedzialna - a teraz mam problem by w ogóle poradzic sobie z otaczającą rzeczywistościa.
Wszystko sie rozpadło. Nie wiem dlaczego. Zapewne to moja wina. I jak na złość nie potrafie diostrzec w tym jednej pozytywnej rzeczy. Tak bardzo pragne zrozumienia zainteresowania. Nie mam tu na mysli przesadnego i niszczącego pytaniami. Spokojnego.
Tak bardzo chcę zacząć gdzieś pracować, ale niepotrafię się zmusiać do tego. co bedzie jeśli okaże sie że sie nie sprawdzę. Ze mnie wyrzuca. Ze starcę ta prace. To bedzie kolejny cios. Chce pracować ale boje sie rozmow z ludzi których nie znam. Bąda mieli wysokie oczekiwania w stosunku do mnie a ja im nie sprostam. Przeciez rodzice wierzą we mnie. jednak nie dostrzegaja co sie dzieje. zajęci swoimi codzinennymi sprawami - wymagają nie widzą ze cierpę. Potrzebuje wsparcia. Wolam o pomoc - oni nie słyszą.
Brakuje mi beztroski, zadowolenia. Cieszenia sie tym co mam. Nie umiem sie cieszyć. Dawne czynności juz mi nie przynoszą zadowolenia tak jak kiedys. po prostu sa.
tak jak ja.
Po prostu jestem.
Wegetuję. Jak warzywo. Jestem ale jak nie obecna w swoim życiu ktorego wzkazówki wciąz sie przesuwają nie dostrzegam nic. Nic nie widzę.
czuję wciąż narastający ból. Nic nie pomaga.
Jak temu zardzić.
Przeciez nie jestem chora! nie mogę byc to zbyt duzy cios dla rodzicow. nigdy bym sie nie przyznała. To by zabolało. Nikt nie może wiedzieć. Tajemnica. tajemnice bolą. Nie nawidze ich. Siebie też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz