godz: 18:28 data: 2009.10.9
Gdyby było to możliwe, miłość byłaby substancją, rzeczą, którą można mieć, posiadać, która można zawładnąć. prawda jest taka, że nie istnieje rzecz zwana miłością. Miłość ogólnie rozumiana jest abstrakcją, rodzajem bogini z którą kłopot polega na tym ze nikt jej jeszcze nie widział. W rzeczywistości istnieje tylko akt kochania. miłość jest twórczą aktywnością, zakłada troskę, wiedzę, reagowanie, afirmację i radość - nakierowane na osobę, drzewo, obraz ideę. Kochać oznacza powoływać do życia, powiększać życiową aktywność. jest to proces samoodnawiający się i samonapędzający.
Kiedy doświadcza się miłości na sposób "mieć" , wtedy pociąga to za sobą usiłowania ograniczenia, uwięzienia i kontrolowania przedmiotu miłości. Taka miłość dławi, wyjaławia, dusi, zabija zamiast obdarzać życiem. To co ludzie nazywają miłością jest w istocie rezultatem niewłaściwego użytku czynionego ze słowa, pomyłki, której celem jest ukrywanie rzeczywistego braku miłości.
Przemianę "zakochania się" w iluzję "posiadania miłości" można często obserwować na przykładach konkretnych par , które sie w sobie 'zakochały"... Podczas zalotów żadna ze stron nie jest pewna uczuć drugiej, każda jednak stara się zdobyć drugą. Oboje partnerzy są pełni życia, atrakcyjni, interesujący a nawet piękni - w takim stopniu w jakim pełnia życia czyni twarz piękną. Żadne jeszcze nie posiada drugiego, gdyż energia obojga kieruje się na byciu razem, na dawaniu i stymulowaniu drugiego.
Wraz z zawarciem małżeństwa sytuacja bardzo często ulega zasadniczej odmianie. Kontrakt małżeński stawia każdego z partnerów w ekskluzywnej sytuacji posiadania ciała, uczuć i troski tej drugiej osoby. Nikt nie musi być dłużej zdobywany, gdyż miłość partnera stała się czymś co już posiada - własnością.
Małżonkowie przestają czynić wysiłki by być kochanymi i budować związek i tym samym stają się nudni a ich piękno zanika.
Wówczas pojawia się rozczarowanie.
Czy nie są już tymi samymi osobami? Czy na początku popełnili pomyłkę? Każde poszukuje w drugim przyczyn tej zmiany , każde czuje się oszukane. Nie zdają sobie sprawy, że w istocie nie są już tymi samymi osobami, które zakochiwały się w sobie, że błąd wiary w to, że można posiadać miłość , doprowadził ich do utraty miłości. Obecnie zamiast kochać się wzajemnie zmierzają do wspólnego posiadania dóbr, pieniędzy statusu społecznego, domu, dzieci. W ten sposób przynajmniej w niektórych przypadkach małżeństwo poczęte z miłości przekształca się w przyjacielską wspólnotę posiadaczy, korporację w której dwa egoizmy zlewają się w jeden noszący nazwę rodziny.
Kiedy dwoje ludzi nie może przezwyciężyć tęsknoty do odnowienia wczesnego odczucia miłości wtedy jeden z partnerów może ulec iluzji, iż zaspokojeniem tego pragnienia będzie nowy partner ( czy też partnerzy). Czuja wówczas, iż wszystko czego im potrzeba to miłość. Nie rozumieją jednak owej miłości jako ekspresji własnego istnienia lecz uznają miłość za boginię, której chcą się podporządkować. Porażka tego rozumowania jest nieunikniona, gdyż miłość jest "dzieckiem wolności", natomiast wyznawca bogini miłości staje się bierny aż do znudzenia i ostatecznie traci resztki swej wcześniejszej atrakcyjności.
Celem tego nie jest sugestia, że małżenstwo to nie najlepsza droga dla kochających sie ludzi. Problem nie leży w samej instytucji małżeństwa, lecz w zorientowanej na posiadanie strukturze charakteru partnerów, a w ostatecznym rozrachunku - społeczeństwa w którym żyją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz