godz: 01:49 data: 2009.10.1
bitwa
Celu w życiu.
Samo jego wyznaczenie było dla niej dużym krokiem w przyszłość.
Postanowienia są, ale czy mozliwości są na miare jej oczekiwań?
czy może też zbyt wiele żąda od siebie, zbyt wiele wymaga?
Ma siłe. Tego jest świadoma. Pozostaje jej tylko znalezienie okazji by ją wykorzystać.
Narazie udaje.
Ze jest sobą.
Że jest szczęśliwa.
Ze nic jej nie jest.
Pozory.
Tak ważne, że można się w nich zatracić.
Stawianie swoich potrzeb na ostatnim miejscu.
Zapominanie o tym co najważniejsze.
Bezkres cierpienia.
Lepiej o nim nie myśleć.
Nie może znów doprowadzić do stanu gdzie to ból ją zwycięży.
Wmawia sobie na siłe że podoła.
Ze nic nie stanie na przeszkodzie.
Kocha swoje zycie i za nic nie chce go starcić.
Chociaż...
Byłoby łatwiej...
Mniej bólu, cierpirnia dla innych...
to im byłby łatwiej...
znów to samo.
straty jakie ponosi w walce są niczym w stosunku do tego co wygra jeśli zwycieży.
Walka którą prowadzi każdego dnia.
gdy tylko słońce pojawi się na horyzoncie.
nie kończy sie nigdy.
Nie ma prawa się skończyć.
Zadała sobie tyle trudu by wyjść na prostą.
to ją napędza.
Musi sobie udowodnić że jest w stanie uleczyć smutek.
By jej oczy już nigdy nie były przepełnione łzami.
By serce nie wypełniała udręka.
By nogi nie musiały stąpać po drodze krzyżowej.
By na głowie nie spoczywała korona cierniowa.
By dusza nie musiała znosić katuszy.
Wytrwa.
Choćby dla samej satysfakcji.
Że jest w stanie przezwyciężyć nikczemność innych ludzi.
Podłość innych nie jest w stanie jej przeszkodzić.
czarna melancholia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz